Wyprawa do Hovezi - Czechy 2012

Dzień 1. Jest środa, 15 sierpnia 2012.
Wyjeżdżamy z Wapienicy przed 7 rano. Skład ekipy był jasny już od dłuższego czasu tj. Janek, Marek oraz ja, czyli Tomek. Jedziemy z Jankiem - Marek wyruszył wcześniej i mamy sie połączyć na dworcu w Karvinie. Po godzinie 9 rano i 44 km jesteśmy w Karvinie. Mamy jeszcze trochę czasu więc czas na pierwsze piwo po czeskiej stronie - Radegast, na początek może być. Jedziemy pociągiem do Hranic, gdzie meldujemy się około 11. Okolica do jazdy na rowerze wspaniała - rzeka Becva - wzdłuż której biegnie malowniczo położona “cyklocesta”. Postanawiamy nieco zboczyć z trasy i pojechać w stronę Lipnika. Ot - kilkanaście kilometrów w przeciną stronę od zamierzonego kierunku. Dosyć szybko dojeżdżamy do celu - trafiamy tam również na minipivovar i smakujemy miejscowy specjał o nazwie Svatovar. Podam nawet ich adres internetowy www.pivovar-lipnik.cz. Smakuje naprawdę wybornie. Po krótkim odpoczynku jedziemy już w stronę Vsetina - a dokładniej Hovezi gdzie zamierzamy założyć bazę. Spoglądając na mapę decydujemy się na nieco inny wariant trasy - zamiast jechać w dolinie Becvy - postanawiamy pojechać bardziej na południe co jak nam się wydaje pozwoli uniknąć pagórków a jednocześnie poznać zupełnie inną trasę. Ten plan się powiódł tylko w połowie - tj. góry były nadal. Po drodze zbłądziliśmy dodatkowo w okolicy Mikulovki. Podjazd był solidny - mieliśmy już za sobą co najmniej 5 km - po czym po konsultacji z czeskim cyklistą, który stwierdził że “smer jest moc zły” - wróciliśmy tą samą trasą w dół. Nie bawiąc się w dalsze eksperymenty wylądowaliśmy na głównej drodze do Vsetina. Na szczęście po paru km. się uspokaja. Vsetin przejeżdżamy ciągiem - nawet nie podziwiamy starówki - jedziemy dalej, z wytęsknieniem oczekując nazwy Hovezi. Wreszcie po 149 km jest! Trafiamy na kemp - jak dla nas bomba. Jest nawet wi-fi - do tego kuchnia, “szprchy”, wyczap 10 m od naszej chatki. Do tego cena - 157 kc za dobę od osoby. Teraz czas na lepsze piwo - Starobrno a potem wino zakupione po drodze. No i spać.

Dzień 2 - czwartek, 16.08.2012.
Pobudka - nieco za wcześnie. To wina koparki, która umacniała koryto rzeki tuż za naszym domkiem. Robimy śniadanie z tego co przywieźliśmy. Rysuje się też plan na trasę. Jedziemy w stronę Velkich Karlovic. A po południu zwiedzimy Vsetin, przez który przejechaliśmy wczoraj. Droga leniwo prowadzi nas raz jednym, raz drugim brzegiem Becvy. Jedzie się bardzo dobrze - ruch stanowią tylko rowerzyści. Po 14 km trafiamy nad malownicze jeziorko w miejscowości Karolinka. Plaża jest piaszczysta, wielki parking dla samochodów (to tak na przyszłość) i pole namiotowe. Krótka chwila na jasne pełne i jedziemy już do Velkich Karlovic. Na miejscu odwiedzamy kościółek z 1754 roku, i dalej w stronę Hospody. Miejscowa piekarnia oferuje wspaniałe “pagacze” - czosnkowe, kminkowe. Wracamy tą samą trasą.Teraz już na serio postanawiamy się wykąpać w mijanym wcześniej jeziorku. Fajne miejsce - najbardziej podoba mi się jak wielu młodych ludzi uprawia sport. Docieramy na kemp - chwila na posiłek i jedziemy wzdłuż Becvy do Vsetina. Tutaj odwiedzamy zamek i muzeum i czas odwiedzić miejscowego pivovaru o nazwie Valasek.. Ceny zaskakują. W bielskim minibrowarze cena małego piwa dobija do 10 pln - tutaj to 27 kc - czyli jakieś 4,50 pln. Jedzenie też tańsze i smaczniejsze. Powrót na kemp zajmuje nam już około 20 min. - tempo ponad 30 km/h. A wieczorem tradycyjnie otwieramy wino. Dystans dnia około 70 km.

Dzień 3 - piątek, 17.08.2012.
Cel to Valasske Mezirici. Jedziemy do Vsetina, a następnie w stronę Horni Jasenka gdzie zaliczamy solidny podjazd - 6 km i szczyt Dusna (750 m n.p.m) Na szczycie decyzja że warto jeszcze odwiedzić Rożnow z tamtejszym minipivovarem. Do Rożnowa tylko nieco ponad 16 km. 4 km ostro w dół a następnie stałym tempem prosto do Rożnowa. Minipivovar wygląda obiecująco. Zapach ważonej brzeczki jest wszechobecny. 32 kc za “półtmawą 13’ “ - smak wyborny!. I jeszcze “zdarma” dostajemy “pomazankę z chlebiczkiem”. Tak nam się tu podoba że zamawiamy jeszcze po jasnym. Jedziemy dalej - w stronę Valasske Mezirici - po drodze trafiamy jeszcze na restaurace z miejscowym piwem Bon, po czym szybko trafiamy na miejsce. Parę pamiątkowych zdjęć i jedziemy już w stronę Vsetina, cały czas trzymając Becve jakoby “pod pachą”. W Jablonce trafiamy “sudove vino” w super cenie 38 kc/l. Tym razem już pamiętamy by nie zaliczyć kopca w Mikulovce. Po drodze Vsetin i w końcu Hovezi - dystans dnia to 88 km.

Dzień 4 - sobota, 18.08.2012.
Dziś jedziemy w zmniejszonym składzie. Cel - Zlin. Jest gorąco w porównaniu do dnia wczorajszego. Jedziemy w stronę Usti - dalej w stronę Vizovic. Tutaj na chwilę zatrzymujemy się w zamku. Parę zdjęć, drobne zakupy i dalej w drogę. Szukamy też miejsca gdzie można chwilę odpocząć. Niestety - jest sobota i hospodki są “zatwarzeno”. Udaje nam się zasiąść dopiero w Lipie gdzie dostajemy po “Holbie”. Do Zlina już tylko 9 km. Po drodze mijamy sławną fabrykę obuwia Bata. Szybko postanawiamy opuścić ścisłe centrum. Brak GPS w dużych aglomeracjach jest wyczuwalny wyjątkowo mocno. Jedziemy w stronę zilińskiego zoo. Trafiamy na tłumy ludzi - dziękuemy i jedziemy dalej. Przed Liptalem trafiamy na przełęcz, której pokonanie kosztuje nas dużo wysiłku. Za to z szczytu mamy super panoramę i perspektywę dalszej jazdy właściwie już z górki. Dojeżdżamy do Vsetina gdzie kierujemy się na znajomy pivovar u Valaska. Zamawiamy tam piwo i dobre jedzenie. Dalej jedziemy już na kemp do Hovezi. Dystans dnia to 95 km.

Dzień 5 - niedziela, 19.08.2012.
Dziś dzień wyjazdu. Wracamy analogicznie. Na rowerze do Hranic, pociągiem do Karviny a stamtąd już na rowerze do Bielska-Białej. Po drodze łapiemy się jeszcze na dożynki w Bronowie.

Ogółem w trakcie tych 5 dni przejechaliśmy nieco ponad 500 km. Koszt indywidualny wyjazdu to około 2000 kc. Wrażeń jak zawsze mamy pod dostatkiem zaś zebrane doświadczenia pomogą nam w następnych tego typu wyprawach.

Opracował
Tomasz Duśko